Schody przy ulicy Kalwaryjskiej od dawna straszą swoim wyglądem, a ich ewentualny remont pochłonąłby wiele pieniędzy, których ciągle brakowało. Od dzisiaj jednak wszystko się zmienia. Stowarzyszenie aDaSie wspólnie z mieszkańcami Krakowa obsadzili je roślinami, udowadniając, że czasami wystarczą jedynie dobre chęci, by móc zmienić wizerunek miasta.
Jak mówi Agata Bloswick ze stowarzyszenia aDaSie, mieszkańcy Podgórza od wielu lat marzą o remoncie schodów przy ulicy Kalwaryjskiej, jednak ze względu na zapewnienia o kosztowności remontu, ciągle nie mógł być on zrealizowany. Dodaje również, że chcieli pokazać miastu, że przy wykorzystaniu niewielkich środków można odświeżyć zniszczone schody i zrobić coś dobrego.
– Te schody od wielu lat czekają na remont. W kółko słyszymy o tym, że ten remont będzie drogi, że może kiedyś zrobimy na niego konkurs architektoniczny, potrzeba 2,5 mln złotych, a wiemy, że te schody są brudne i zaniedbane i nikt się tutaj tym nie zajmuje od wielu lat. W związku z tym pomyśleliśmy, że być może pokażemy miastu i mieszkańcom, że można taki remont zrobić za bardzo drobne pieniądze – mówi Agata Bloswick.
Wystarczyło 420 złotych i pomoc
Stowarzyszenie na całą akcję wydało około 420 złotych. Resztę roślin przynieśli licznie zgromadzeni mieszkańcy Krakowa oraz grupa młodzieży ze szkoły międzynarodowej. W pomoc włączyli się też przedstawiciele Zarządu Zieleni Miejskiej, Programu Aktywności Lokalnej MOPS Kraków oraz Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu, którzy przekopali teren i dostarczyli ziemie. Całość prac trwała jedynie godzinę.
Przedstawicielka stowarzyszenia nie wyklucza kolejnych akcji, które ożywią Kraków. Być może za jakiś czas powstanie park, w którym to mieszkańcy będą mogli posadzić swoje drzewo.
– Pojawiają się powoli różne pomysły, natomiast nie ma jeszcze konkretów. Cały czas chodzi nam po głowie park Krakowian, w którym Krakowianie będą mogli sadzić drzewa, jak urodzi im się syn albo córka. To jest natomiast kwestia do uzgodnienia z dyrektorem Zarządu Zieleni Miejskiej, gdzie taki park mógłby się znaleźć, natomiast takie małe akcje będą się gdzieś pojawiać – podsumowuje Bloswick.
