Na Zakrzówek wróciła cywilizacja, choć nadal jest niebezpiecznie

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Jeszcze trochę czasu poczekamy na kąpielisko z prawdziwego zdarzenia, ale już teraz choć częściowo można powiedzieć, że nad zalew wróciła cywilizacja. Mowa tu o wyznaczonym miejscu do rekreacji wodnej oraz o ratownikach, którzy strzegą kąpiących się w tym miejscu.

Wakacje się rozpoczęły, pogoda dopisuje, dlatego nie dziwi fakt, że na Zakrzówku pojawia się coraz więcej osób. Na prawdziwe kąpielisko musimy jeszcze poczekać, bo jak informuje dyrektor Zarządu Zieleni Miejskiej Piotr Kempf, prace rozpoczną się tam w przyszłym roku.

– Do tego czasu za teren odpowiada Kraken. I w związku z tym, że są oni odpowiedzialni za bezpieczeństwo i porządek, ponoszą z tego tytułu koszty. Dlatego pobierają opłatę za wejście na Zakrzówek – mówi Kempf. Jednak dla krakowian jest ona o połowę niższa niż ustalone wcześniej ceny. Bilet normalny kosztuje 10 zł, a ulgowy 5 zł.

Na Zakrzówku przy odświeżonej plaży pojawili się również ratownicy oraz toalety. Jak tłumaczy urzędnik, wciąż działa tzw. system „kłódkowy”, aby osoby, które chcą wejść na teren zalewu, znalazły się właśnie tam, gdzie są ratownicy. – Ludzie podejmują się przepływania całego akwenu, skaczą z wysokości. Widząc to wszystko, zgodziliśmy się, aby dało się ukierunkować to, gdzie ludzie odpoczywają i żeby to było pod okiem ratowników – stwierdza szef ZZM. – Zakrzówek jest niebezpieczny i co roku się o tym przekonujemy – mówi Piotr Kempf.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Dębniki