„Narodowe Centrum Rugby przy ul. Darwina to był błąd” [Rozmowa]

fot. Mateusz Chwajoł/Zarząd Infrastruktury Sportowej w Krakowie

O sporcie w Krakowie rozmawiamy Krzysztofem Kaliszem – założycielem sekcji rugby Juvenii Kraków oraz laureatem nagrody dla najbardziej wszechstronnego sportowca Krakowa.

Aleksander Sarota, LoveKraków.pl: Jakie są początki rugby w Polsce?

Krzysztof Kalisz: Rugby po raz pierwszy pojawiło się w Polsce w latach 20. XX wieku. W Warszawie powstał wówczas Związek Sportowy Orzeł Biały. Pierwsze zawody odbyły się w 1921 roku. Trzy lata później nasza reprezentacja narodowa zagrała we Lwowie, zmierzyły się ze sobą dwa zespoły Orła Białego. Następnie na jego bazie powstały kolejne trzy kluby w Warszawie – Orzeł, Polonia i AZS AWF, który stał się wiodącą drużyną. Później rugby dotarło na Pomorze, gdzie założono sekcje tej dyscypliny, powstały Lechia Gdańsk, Arka Gdynia i Ogniwo Sopot. To było nowe „zagłębie” rugby. Obecnie do najlepszych polskich drużyn należą wspomniane ekipy z Pomorza, Budowlani Łódź i półzawodowi MKS Pogoń Siedlce.

Na jakie kategorie pod kątem liczby zawodników dzieli się rugby?

Są „piętnastki” uprawiane tylko w pewnych ośrodkach. „Czternastek” w Polsce nie ma, a „siódemki” rozwijają się dosyć prężnie. Funkcjonuje ich ogólnopolska liga.

Ile klubów rugby posiada Kraków?

Na dzień dzisiejszy są dwie drużyny w Krakowie – Juvenia oraz Nowa Huta Rugby Klub. Trzeba jednak rozróżnić rugby 15- i 7-osobowe. To drugie może występować jako dyscyplina na olimpiadzie, rozwija się szybciej, gdyż jest wymagana mniejsza liczba zawodników. Łatwiej zebrać mniejszą grupę. Zespół z Nowej Huty jest ukierunkowany na „siódemki”. Kiedyś zaczął się prężnie rozwijać, gdy Janusz Wilk prowadził tę drużynę.

W Krakowie powstało Narodowe Centrum Rugby przy ul. Karola Darwina.

Tomasz Urynowicz, który jest w radzie miasta, miał ambicję, by stworzyć tam Narodowe Centrum Rugby ukierunkowane na „siódemki”. To był błąd, bo tam jest bardzo daleko od Rynku, są to obrzeża Krakowa. Dziwię się, że to centrum nie powstało na Juvenii, można by je połączyć ze Zwierzynieckim. To miałoby sens. Pieniądze zostałyby spożytkowane na coś ładnego z dobrą lokalizacją. W Gdyni powstało takie centrum jako boisko Arki, które posiada sztuczną nawierzchnię dostosowaną do gry w rugby.

Ile osób przychodzi na mecze Juvenii?

Jest spora grupa ludzi, którzy systematycznie chodzą na mecze. Jak kiedyś zawody oglądało 20-50 osób, tak obecnie 200 to jest minimum. Trzeba się z tego cieszyć, aczkolwiek wydaje mi się, że na frekwencję wpływ mają pogoda, przeciwnik i sama gra drużyny.

Juvenia zajmuje szóste miejsce w tabeli.

Juvenia cały czas ma szansę utrzymania się w ligowej stawce. Według mnie będzie jednak bardzo ciężko, by tak się stało. Gdyby nie było podziału na dwie grupy, to można byłoby coś wygrać. Kalendarz dla naszej drużyny jest bardzo niekorzystny. Cieszyłbym się, jakby się utrzymali. W sezonie 2008/09 udało się zdobyć trzecie miejsce w rozgrywkach ekstraligi, w drużynie nie było gwiazd, ale zespół grał dobrze. To jest gra zespołowa, nie da się wygrać meczu jednym zawodnikiem.

Czy podczas zajęć z wychowania fizycznego w szkołach dzieci grają w rugby?

W latach 90. wprowadzono do szkół elementy rugby. Niby zaczęło to działać, ale kulawo. To nie była odpowiednia droga. Jedno z lepszych rozwiązań wprowadzono w Rosji, gdzie obowiązkowo grano w rugby w wojsku.

Wróćmy do polskich drużyn. Te, które zajmują najwyższe miejsca w tabeli, grają w europejskich pucharach?

Owszem. Jest Puchar Nadbałtycki, w którym ostatnio występowała Lechia Gdańsk, oraz Puchar Heinekena, gdzie spotykają się najlepsze zespoły z Francji, Anglii czy Walii, ale my jesteśmy daleko od tego.

Jakie są najmocniejsze reprezentacje rugby na świecie?

Włochy mają bardzo mocną drużynę narodową. Najlepszą reprezentacją w kontekście obu Ameryk jest Argentyna, a za nią Stany Zjednoczone i Kanada.

Jak radzi sobie reprezentacja Polski?

Nasza reprezentacja nie może się przebić. Dobrze, że trener Marek Płonka postawił na zawodników krajowych. Poprzedni szkoleniowiec Tomasz Putra brał do kadry zawodników z polskimi korzeniami. W każdym razie uważam, że gdybyśmy dostali się na olimpiadę w „siódemkach”, byłby to wielki sukces. Gdyby naszej drużynie udało się – ale to jest perspektywa przynajmniej kilku lat – zakwalifikować na mistrzostwa świata w „piętnastkach” i osiągnąć jakiś minimalny sukces, czyli nie zakończyć rozgrywek na ostatnim miejscu, rugby osiągnęłoby większą rangę w Polsce.

News will be here

Aktualności

Pokaż więcej