Od Marksa po pop-art. Siedem nowych wystaw w MOCAK-u

Nowe wystawy w MOCAK-u fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Krakowska świątynia sztuki współczesnej znowu zaprasza w swoje progi.  W Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK od piątku można zobaczyć siedem nowych wystaw, w tym m.in. „Karol Marks vs Moby Dick. Analiza formy i rozbiórka idei”, „Pop-art po Holokauście” czy „Ranny, który może chodzić”.

– W dzisiejszym świecie, w momencie historycznym jak ten, który przeżywamy w Europie zdominowanej przez władzę, nacjonalizmy i populizm, jaka jest rola sztuki? Na to pytanie odpowiada dokładnie dzieło Krzysztofa M. Bednarskiego – mówi Achille Bonito Oliva, kurator wystawy „Karol Marks vs Moby Dick”.

Zmierzyć się z Marksem

Chodzi o strategię wyjścia poza granice, ze specyficznych, szczególnych języków, w kierunku form interdyscyplinarnych, transanarodowych czy multimedialnych. Dzieła Bednarskiego zebrane na wystawie przedstawiają dwa nurty – mit literacki Moby Dicka i polityczna ikona, czyli Karol Marks.

Artysta wykorzystuje dwa obiekty pod względem formy i idei. Głowa Marksa ma prowokować do dyskusji, a sam Marks jest symbolem troski o ludzki los, który zainspirował polityczną zbrodnię.

– Zmierzyć się z Karolem Marksem oznacza również wyciągnąć go z kontekstów, w jakich funkcjonuje. Kontekstu przeszłości, śmierci… Oddać mu jakąś ruchomość, zdolność do wielu rzeczy. Wyciągnąć go z takiego monumentalnego podejścia – z jednej strony potraktować go jako wielką figurę, z drugiej potraktować go jak gadżet. Wszystko po to, aby grać formami. Potraktować po prostu jak materiał – przyznaje Achille Bonito Oliva.

Moby Dick – prosty i gładki obiekt, w pracach artysty ukazywany w nienaruszonej wersji, jak i poddany brutalnym operacjom rzeźbiarskim takim jak pocięcie i poskręcanie. To symbol lustra, w którym ukazana jest deprawacja natury ludzkiej.

Inspiracją była łódź znaleziona na nadbrzeżu Wisły w Warszawie. Bednarski zachwycił się zarówno jej monumentalizmem, jak i minimalizmem kształtu.

Pop-art po Holokauście

Zdjęcia z obozów koncentracyjnych, gwiazda Dawida, wycięte z gazet zdjęcia pin-up girls i słowo „NO”. To motywy pojawiające się w pracach artysty Borisa Luriego, które możemy zobaczyć na wystawie „Pop-art po Holokauście”. Jego twórczość jest związana z doświadczeniem Zagłady.

Amerykański artysta żydowskiego pochodzenia urodził się w Leningradzie (obecnie Petersburg). Dzieciństwo spędził w Rydze.

W 1941 roku Niemcy rozpoczęli deportację tamtejszej ludności żydowskiej do getta. Babcia, matka, siostra i ukochana artysty zostały rozstrzelane w tym samym roku w lesie koło Rumbuli. Była to jedna z największych egzekucji Einsatzkommando, podczas której w ciągu dwóch dni zabito prawie 30 tys. Żydów.

Boris trafił z ojcem do obozu koncentracyjnego w Stutthofie, a następnie w Buchenwaldzie. Po zakończeniu wojny wyemigrowali do USA. Artysta do końca życia mieszkał i pracował w Nowym Jorku.

Wszystko dla sztuki

– Obrócił to koszmarne doświadczenie Zagłady w pewną terapię sztuki. Jego twórczość przypada na początek lat 60., kiedy Ameryka jest ogarnięta wybuchem pop-artu i luksusu. To dwie podstawowe inspiracje, które w jakiś sposób narzucają i podpowiadają artyście sposób organizacji treści – mówi Maria Anna Potocka, dyrektorka MOCAK-u i kuratorka wystawy.

Podkreśla, że wystawa to precyzyjna definicja tego, jakimi środkami wizualnymi posługiwał się pop-art.

– Lurie uznał, ze wszystko, co było jego życiem, było podporządkowane sztuce. Jego partnerka życiowa mówi, że przez całe życie żył jak w obozie koncentracyjnym. Wszystkie studia malował na czarno, kupował najtańsze rzeczy, jadł byle co, chociaż był milionerem – podkreśla Potocka.

YouTube i język kwiatów

Oprócz wspomnianych wystaw, w przestrzeni MOCAK-u i w sąsiadujących z nim galeriach można zobaczyć jeszcze pięć innych ekspozycji.

„Ranny, który może chodzić” to wystawa prac Markusa Muntean i Adi Rosenblum. Ten duet artystyczny działa od 1992 roku. Bohaterowie ich obrazów to młodzi ludzie, których sylwetki przemalowano z materiałów fotograficznych, pochodzących z archiwum artystów oraz czasopism i internetu.

Dzieła powstające od 2017 roku bazują na kadrach z wideo zamieszczanych w serwisie YouTube. Artyści wybierają filmiki, które cieszą się ogromną popularnością, chociaż przedstawiają zwyczajne sceny rozgrywające się w siłowni czy gabinecie dentystycznym.

Oglądając ekspozycje w budynku głównym, warto odwiedzić Galerię Alfa i zobaczyć „Język kwiatów” Akiry Inumaru. Artysta wykorzystuje kwiaty i barwniki pozyskane z roślin, a następnie poddaje je oddziaływaniu słońca. Podkreśla, że głównym bohaterem jego realizacji jest światło, ponieważ w znaczeniu fizycznym „tworzy” kolor, niszczy materię i karmi rośliny.

Oprócz tego, w galerii Beta zwiedzający mogą zobaczyć „Zbrodnię?” artysty Maca Adamsa. Artysta tworzy instalacje i fotografie, w których manipuluje percepcją widzów w taki sposób, aby mieli wrażenie podglądania scen zbrodni.

W Galerii Re na zwiedzających czeka „Pracownia Łukasza Skąpskiego”, w której można zobaczyć prace analizujące ludzką twarz, wątki zaangażowania w społeczno-polityczne problemy i zderzanie działań komercyjnych z wytworami kultury wysokiej.

W Bibliotece MOCAK-u czekają natomiast „Wycinanki polskie” Alicji Białej. Na wystawie można zobaczyć zarówno nowe kolaże artystki, jak i te, które ilustrują wybór wierszy Marcina Świetlickiego „Polska (wiązanka pieśni patriotycznych)”.