Nie ulega wątpliwości, że rozdawanie plastikowych prezentów i wiązanie ich z działalnością ekologiczną jest jak karmienie ludzi czekoladą i słodzonymi napojami na szkoleniach o dietetyce. Taką wpadkę w opinii wielu osób zaliczyło miasto, jednak tłumaczenia Moniki Chylaszek, pomysłodawczyni akcji, też nie są pozbawione sensu.
Po co te ogrzewacze?
Zakup za 3 tysiące złotych ogrzewaczy to część kampanii #EKOrEWOLUCJA, którą prowadzi Kraków w tym roku.
– Akcja ma uświadomić wszystkim, jak dużo każdy z nas może zrobić dla środowiska i jakie są działania miasta w zakresie ekologii – wyjaśnia Monika Chylaszek, rzecznik prasowy prezydenta miasta. Akcja jest podzielona na cztery etapy. Teraz, zgodnie z porą roku, mamy „zimę”.
– W tej odsłonie skupiamy się na temacie czystej energii – pokazujemy, jak funkcjonuje miasto, m.in. krakowska Ekospalarnia, która 245 tys. ton odpadów przetwarza rocznie na prąd i ciepło, informujemy o realizowanych programach dofinansowujących ogrzewanie domów pompami ciepła czy kolektorami słonecznymi – tłumaczy Chylaszek.
I właśnie dlatego symbolem stał się ogrzewacz. – Co prawda tegoroczna zima jest wyjątkowo łagodna, ale z rozdawanego przez nas gadżetu można będzie korzystać przez co najmniej kilka lat. I właśnie to jest najważniejsze – to nie jest jednorazowy gadżet, który po zużyciu wyrzuca się do kosza, powiększając ilość odpadów – przekonuje przedstawicielka urzędu miasta. Gdy ogrzewacz się wyziębi, można go zalać wrzątkiem i znów wykorzystać.
Natomiast krytykowane foliowe opakowanie było musem, ponieważ do ogrzewacza została dołączona instrukcja obsługi. – Bez niej bowiem ogrzewacz rzeczywiście mógłby zostać użyty tylko jeden raz – uważa Monika Chylaszek. Dlatego miasto uważa, że mimo materiału, z jakiego stworzone są gadżety, są one ekologiczne.
Monika Chylaszek przywołuje też inne przykłady, jak choćby bidony, które również są z plastiku, ale dzięki temu, że są wielokrotnego użytku, przyczyniają się do ograniczania kupowania wody czy napojów z butelek PET.
Wojna trolli?
Nie od dziś wiadomo, że w mediach społecznościowych działają agencje, świadczące usługi trollingu. W zależności do tego, kto płaci, są w stanie wywindować dany temat i zainteresować nim większą grupę osób, przy okazji ukierunkowując opinię tychże ludzi o danym temacie. Monika Chylaszek zwraca uwagę, że tak się właśnie stało w tym przypadku.
Rzeczniczka prezydenta przypomina również, że „tego typu gadżet był rozdawany przez krakowskie stowarzyszenia i organizacje pozarządowe, i nigdy nie spotkano się z tak negatywnym odbiorem w sieci jak w przypadku kampanii realizowanej przez miasto”. Tak było m.in. w listopadzie 2017 roku, kiedy Logiczna Alternatywa rozdawała takie same prezenty.