Na imię mam Łukasz i posprzątam po śmierci Twoich bliskich [ROZMOWA]

fot. Archiwum prywatne

Nie narzekają na brak pracy. Na co dzień zajmują się miejscami, w których dochodziło do morderstw, samobójstw czy zgonów z przyczyn naturalnych. – Przy każdej tragedii, którą możemy obserwować w mediach, pracujemy my, technicy miejsc śmierci – opowiada w rozmowie z LoveKraków.pl Łukasz Macander.


LoveKraków.pl: Wyjdźmy od samego początku, od pana historii. Panie Łukaszu lista zawodów, profesji, lista zajęć, którymi można się parać, jest dosyć długa. Pan zdecydował się na założenie firmy zajmującej się między innymi sprzątaniem miejsc po zwłokach.

Łukasz Macander: Firma, którą założyliśmy z żoną, pierwotnie oferowała typowe usługi w zakresie sprzątania mieszkań. Pomysł na założenie działalności związanej ze sprzątaniem po zmarłych nastąpił zupełnie przypadkiem. Zadzwoniła do nas klientka, która podczas rozmowy telefonicznej powiedziała, że w mieszkaniu, które wynajmowała, ktoś zmarł. Mało tego, leżał tam kilka tygodni. Niewiele się zastanawiając i nie wiedząc nic o tej profesji, podjęliśmy się zadania. To, co zastało nas w mieszkaniu, przeszło nasze najśmielsze oczekiwania. Ciało w stanie kompletnego rozkładu znaleźliśmy w wannie. Fetor był nie do wytrzymania, do dzisiaj pamiętam łzy, które wówczas płynęły mi po policzkach.

A jak wyglądają sprawy formalne, jeżeli mówimy o tego typu działalności? Należy przejść odpowiednie kursy, posiadać specjalne zaświadczenia? Jak z prawnego punktu widzenia wygląda praca jako technik miejsc śmierci?

Uwarunkowania prawne w tego typu działalności nie są aż tak restrykcyjne. Natomiast firma musi posiadać odpowiednie zezwolenia dotyczące odbioru i transportu odpadów medycznych. Jeśli mowa o szkoleniach, każdy pracownik odbywa takowe w zakładzie pogrzebowym podczas prac przy ciele zmarłego. Po odbyciu takiego szkolenia pracownik otrzymuje certyfikat, który upoważnia go do pracy z różnymi materiałami biologicznymi, tkankami i tym podobne.

Praca w pańskiej firmie przyciąga?

Początkowo w naszej firmie pracowały dwie osoby. Na dzień dzisiejszy w naszym zespole jest 16 osób, które posiadają certyfikacje technika miejsc śmierci.

Przejdźmy do samych zgłoszeń. Jak wygląda procedura, w której kolejności rodzina czy też osoby zainteresowane kierują się do państwa firmy?

Po zdarzeniu takim jak zgon, samobójstwo, morderstwo, rodzina w pierwszej kolejności wzywa policję. Na miejscu zdarzenia pojawia się lekarz, który stwierdza zgon. Następnie prokurator dokonuje na miejscu czynności, które określają, czy do śmierci nie przyczyniły się osoby trzecie. Jeżeli podejrzewa udział innych osób, mieszkanie jest plombowane i dopiero po dochodzeniu jest dostępne, wtedy pojawiamy się my. Bardzo często dochodzi także do sytuacji, kiedy prokurator wyraża zgodę na usunięcie skażonych rzeczy z mieszkania, ale musi się to odbyć pod jego nadzorem.

A jest pan w stanie określić, do jakiej grupy ludzi są państwo najczęściej wzywani? To są osoby starsze, samotne, to są przypadki samobójstw?

Zgłoszeń otrzymujemy bardzo dużo. Największy odsetek stanowią zgony z przyczyn naturalnych. Wiele jest także samobójstw oraz zabójstw. Kiedy słyszymy w telewizji czy radiu wiadomość, że ktoś kogoś zabił, to już wiemy, że za moment zadzwoni telefon. Ta reguła się powtarza, telefon dzwoni. Praktycznie przy każdej tragedii, którą mogą państwo obserwować w mediach, pracujemy my, technicy śmierci.

Pamięta pan to najtragiczniejsze zgłoszenie?

Zdecydowanie najgorszymi przypadkami są samobójstwa i morderstwa, w których giną dzieci. Pamiętam przypadek, kiedy mąż zabił całą swoją rodzinę, a następnie sam się powiesił. Widok był makabryczny, dosłownie wszędzie była krew. Oprawca zaskoczył swoje ofiary i poderżnął im gardła. Czułem ogromny ból, patrząc na fotografie dzieci, które stały na półkach w ich pokoju. To są najtrudniejsze momenty w naszej pracy, jest trudno, ale musimy ją jak najlepiej wykonać.

Angażuje się pan w życie tych ludzi? Kiedy pojawiacie się państwo na miejscu zdarzenia, staracie się zgłębić historię, wtajemniczyć w to, co się wydarzyło, czy po prostu dla zachowania równowagi psychicznej wykonujecie pracę, a po niej znikacie?

Po dotarciu na miejsce techników pojawiamy się my. Zawsze staramy się porozmawiać z rodziną na temat sytuacji, która się wydarzyła. Często ludzie sami decydują się na rozmowy dotyczące zmarłego, opowiadają, kim był i czym się zajmował. Z tego, co zdążyłem zaobserwować, wtedy jest im lżej, potrzebują się przed kimś otworzyć. Z drugiej strony my również staramy się podchodzić do sprawy jak najdelikatniej.

Dobrze pan sypia?

Odpowiem krótko. Sypiam dobrze, koszmarów nie miewam.

Panie Łukaszu, co dzieje się z przedmiotami, które należały do zmarłych?

Przedmioty, które miały bezpośredni kontakt z denatem, są zabierane do spalarni. Jeśli mowa o innych przedmiotach, są one czyszczone i staramy się je odratować. Posiadamy specjalną technologię, dzięki której potrafimy odzyskać mnóstwo wartościowych rzeczy. Niestety, nie mogę zdradzić szczegółów na temat jej specyfiki.

Skoro przy sprawach technicznych jesteśmy, dezynsekcja czy dezynfekcja to główne procesy, jakich się państwo podejmujecie przy okazji oczyszczania miejsc po zgonach?

Dezynsekcja i dezynfekcja stanowią jedynie część naszych działań. Przede wszystkim należy wykonać szereg czynności, aby mieszkanie wróciło do stanu sprzed zdarzenia. Najpierw zabezpiecza się tkanki, krew czy materiał biologiczny po zmarłym. Dopiero później przechodzi się do innych procesów.

Państwa działalność, nie ma co ukrywać, to także i biznes. Jakie są orientacyjne koszty Waszych usług?

Istnieje kilka uwarunkowań, od których zależy cena. To na pewno rodzaj zdarzenia, stopień rozkładu ciała, a także zakres działań, które będziemy musieli wykonać. Co do samej działalności, z tego, co wiem, na polskim rynku byliśmy drugą firmą świadczącą tego typu usługi. Oczywiście, w międzyczasie powstało także kilka innych podmiotów zajmujących się oczyszczaniem miejsc po zgonach, ale wiele z nich wykonuje te usługi nieprofesjonalnie. Mamy bardzo dużo zgłoszeń od klientów, którzy dzwonią i proszą, aby coś poprawić po innej firmie.

Panie Łukaszu w Stanach Zjednoczonych prowadzone są specjalne kursy, które doszkalają w zakresie sprzątania miejsc po zmarłych. Mowa tutaj o specyfice usuwania poszczególnych tkanek, ogólnego przygotowania do zawodu. W jakim stopniu tego typu kursy są możliwe do zrealizowania w naszym kraju?

Rzeczywiście, w Stanach Zjednoczonych są prowadzone kursy związane z miejscami zgonów. Jednak nasza firma wypracowała swoją technologię, która jest niezwykle skuteczna. Posiadamy specjalistyczny sprzęt i jesteśmy w stanie usunąć każdy materiał biologiczny, a także związane z nim skażenia. Na co dzień współpracujemy z policją, sanepidem czy prokuraturą. Posiadamy liczne referencje od instytucji państwowych, firm czy osób prywatnych. Mogę powiedzieć, że firma „Vector” jest liderem w Polsce, jeśli mowa o sprzątaniu mieszkań po zmarłych.

News will be here

Aktualności

Pokaż więcej