"Następne afery jak w banku. Tajster wymaga opieki medycznej" [Rozmowa]

Jan Tajster w drodze do Urzędu Miasta Krakowa na test rekrutacyjny. 23 lipca 2015 fot. Marek Marszałek/LoveKraków.pl

Przykuwał wicedyrektorkę kajdankami do kaloryfera. W celu udowodnienia źle wykopanego grobu, wskoczył do niego i nie mógł wyjść. Upijał pracowników, robił im zdjęcia, a później wyśmiewał. W gabinecie zostawił brązowe i srebrne misy. Kazał sprzątaczce przewozić odkurzacz przez torowisko. Wieloletni znajomy Jacka Majchrowskiego, Jan Tajster, ma wielkie szanse zostać dyrektorem Zarządu Infrastruktury Komunalnej. Udało nam się namówić na rozmowę jednego z wówczas najważniejszych krakowskich urzędników, dyrektora magistratu Zbigniewa Fijaka.

Patryk  Salamon, redaktor naczelny LoveKraków.pl: Skąd wziął się Jan Tajster w krakowskim magistracie i jednostkach zależnych od Urzędu Miasta Krakowa?

Zbigniew Fijak, dyrektor Magistratu za prezydentury Andrzeja Gołasia: Jan Tajster pojawił się w urzędzie za prezydentury Józefa Lassoty (1992 – 1998 – przyp. red.). Nikt nie wie, jak się tutaj znalazł.

Uchodził jednak za człowieka Jana Rokity?

Prezydent Lassota raz w wywiadzie powiedział, że Tajstera polecił mu Jan Rokita. Ja też byłem przekonany, że on jest z jego polecenia czy sugestii. Wszyscy tak myśleli. Później okazało się to nieprawdą, ale Tajster potrafił wokół siebie zrobić przedziwną atmosferę polegającą na przekonywaniu, że jest od Rokity. Jako przyjaciel Jana Rokity mogę powiedzieć teraz, że nie był i nie jest jego człowiekiem. Pytałem o to jego samego.

Potem, jak Andrzej Gołaś został prezydentem w 1998 roku, wszyscy nadal myśleli, że jest człowiekiem Rokity. A jak wiadomo, Gołaś uchodził za dobrego znajomego Jana Rokity, więc Tajster został dyrektorem Zarządu Cmentarzy Komunalnych.

Od momentu, kiedy zostałem dyrektorem całego Urzędu Miasta Krakowa, pojawiały się problemy z Tajsterem. Wiceprezydent Krakowa, który sprawował nadzór nad ZCK mówił mi o tych problemach i stwierdzał: „Co ja mogę zrobić, jak on jest od Rokity”. Dopiero pod koniec kadencji Gołasia (1998-2002 – przyp. red.) prezydent zdecydował się go wyrzucić z dowodzenia cmentarzami komunalnymi. Dostałem polecenie od Gołasia: „idź i zrób tam porządek”. Nie chciałem tego, ale mi kazał.

Jako dyrektor magistratu, jakie miał pan największe zastrzeżenia wobec Jana Tajstera?

Odkąd zamierzałem zrobić porządek, to docierały do mnie informacje o nagannych stosunkach międzyludzkich. Tajster uchodził za sprawnego, uczciwego, twardego szefa. Mówię tylko o opinii, jaką miał. Później wszystko okazało się wielką nieprawdą.

Tajster zakłamywał rzeczywistość? Podawał się za człowieka Rokity, żeby utrzymać się w strukturach urzędu?

Nie było problemu z wyrzuceniem go z urzędu. Tylko wszyscy myśleli, że jest on człowiekiem Rokity i miał opinię dobrego organizatora, który twardą ręką trzymał podległy mu Zarząd Cmentarzy Komunalnych.

Prezydent Gołaś prosił pana, żeby poszedł pan do ZCK.

Nie prosił, lecz kazał. Jako dyrektor magistratu miałem dużo pracy, bo wówczas moja funkcja była druga pod względem formalnym. Byłem drugą osobą w krakowskim samorządzie, zaraz za prezydentem. Wiedziałem, że w Zarządzie Cmentarzy Komunalnych źle się dzieje, więc nie chciałem tam iść.

Przychodzi pan do zarządu cmentarzy i co tam zastaje?

To był kompletny dramat. Tajster był teoretycznie na zwolnieniu, ale przychodził bez przerwy i rządził. Niby jednostką miała kierować jego zastępczyni – słynna pani, która była przykuwana przez niego kajdankami do kaloryfera. Zastałem dramatyczną sytuację. Był strasznie złym dyrektorem, jeśli chodzi o stronę merytoryczną jego działalności. Co do jego uczciwości, nie mogę się wypowiadać, ale znalazłem tam kilkadziesiąt różnych rzeczy o znacznej wartości. Np. mogę zdradzić panu, że w gabinecie były pochowane stare zabytkowe zegary, brązowe i srebrne misy. Więc dziwne, że dyrektor instytucji na terenie urzędu przechowuje prywatne meble, stare zegary itd.

Ale jeszcze o trochę stosunkach międzyludzkich. Szeregowi pracownicy bali się podawać rękę. Jak się z nimi witałem, to nie byli w stanie jej wyciągnąć. Kiedy wchodzili do gabinetu, który wcześniej należał do Tajstera, a ja go przejąłem, to pomimo próśb nie siadali, tylko autentycznie to panu mówię – stali na baczność.

Opowiem panu jeszcze jedną historię. Zarząd Cmentarzy Komunalnych ma przy ulicy Rakowickiej dwa budynki. Są one przedzielone torowiskiem tramwajowym. Tajster kazał przez torowisko przenosić sprzątaczce odkurzacz, mimo iż w zaplombowanym i zaklejonym magazynie znalazłem osiem nowych odkurzaczy i jeden przemysłowy. Kupiono je za 100 tysięcy złotych w jednym roku za pieniądze budżetowe. Był też problem z artykułami papierniczymi. Pracownicy musieli przynosić swoje ołówki czy długopisy, a w magazynie zalegała sterta takich rzeczy. Trzeba być nienormalnym, żeby się tak zachowywać.

Tajster, żeby udowodnić pracownikom źle wykopany grób, wszedł w nocy przez ogrodzenie. Wskoczył do grobu, mierzył, a potem nie mógł wyjść. I miał kolejny powód do awantury.

Niestety, musiałem doprowadzić do nakłucia tego balonu, jakim był Jan Tajster i spowodowałem, że do Zarządu Cmentarzy Komunalnych nie wrócił. Ale potem zaczyna się jego dziwna kariera przy prezydencie Majchrowskim.

Jaka jest przyczyna, że Jan Tajster uchodzi za „niezatapialnego dyrektora”?

Nie tyle, że jest niezatapialnym dyrektorem. Jest pupilem prezydenta Jacka Majchrowskiego. Jest kilka możliwości jego silnej pozycji. Po pierwsze, dochodzą mnie informacje że podczas czwartej kadencji prezydent dość nonszalancko traktuje świat. Pokazuje wszystkim na przekór, że on tu rządzi i robi wszystko co chce. To chyba najlepsza dla prezydenta Majchrowskiego opinia.

A druga?

Jest możliwość, że Tajster ma jakieś „trzymania”. Jak przyszedłem i robiłem porządek w ZCK, to różni ludzie mówili że ma związek z wojskiem - Wojskowymi Służbami Informacyjnymi. Jest faktem, że na terenach wojskowych miał magazyny i tam odbywały się jego imieniny. Robił przyjęcie z okazji Wszystkich Świętych. Charakterystyczne było to, że stawiał alkohol, ale na pewno nie ze swoich pieniędzy. Upijał pracowników. Musieli pić. Robił im zdjęcia, a potem pokazywał, jak byli pijani i robili różne głupie rzeczy. To zachowanie wskazujące na jego osobowość.

Znalazłem również dość skrajne opinie, że Tajster mógł być „skarbnikiem krakowskiego układu”?

To jest absurdalne stwierdzenie. Jest masa ludzi, która mówił że w Krakowie jest duży układ finansowy. Ale wszystko, co wiem,  nie wskazuje na to, żeby Tajster miał być jego skarbnikiem. Jeśli jest układ, to on jest częścią tego układu.

Wymienia się go teraz jako kandydata na szefa Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu.

Wszyscy mówią, że jest zdecydowanym faworytem konkursu na to stanowisko. Słyszałem, a przez 8 lat bycia radnym, 4 lata dyrektorem urzędu, znam trochę osób, które dziś dalej są w strukturach krakowskiego samorządu i że wszystko jest ustalone.

Co będzie, jeśli zostanie szefem ZIKiT?

Nic nie będzie. Tylko pojawi się kolejna afera. Zapewne niejedna. Nie ulega żadnej wątpliwości, że Tajster wymaga medycznej opieki. Dla mnie to oczywiste od 12 lat, że potrzebny jest dla tego pana lekarz.

News will be here