Za Krakowem kończą przebudowę torów. W rozkładach bez większych zmian

fot. PKP PLK

Jeszcze w tym roku, wraz z grudniowym rozkładem jazdy, pociągi pomiędzy stacją Kraków Mydlniki a Krzeszowicami pojadą już po dwóch torach. Oznacza to, że prace na jednym z odcinków trasy łączącej Kraków ze Śląskiem dobiegają końca. Pełny efekt pasażerowie odczują na początku 2021 roku.

Niedawno informowaliśmy o postępach inwestycji na stacji Kraków Mydlniki – a więc w miejscu, w którym spotykają się dwa z przebudowywanych odcinków. Od Mydlnik w stronę centrum Krakowa trwają jeszcze intensywne prace – związane m.in. z układaniem torów i budową nowego przystanku Kraków Bronowice. Wiadukty pod torami są już w większości gotowe, choć trzeba jeszcze wybudować pod nimi nowe drogi. Coraz bliżej jest już też otwarcie tunelu w ciągu ulicy Rydla.

Ostatnia prosta

Na odcinku od stacji Kraków Mydlniki do Krzeszowic przebudowa praktycznie już się kończy. W poniedziałek w Zabierzowie pojawił się minister infrastruktury Andrzej Adamczyk. – Ten przystanek to przykład, jak będą wyglądały przystanki planowane do przebudowy na trasach kolejowych w Polsce, nie tylko w Małopolsce. To już jest XXI wiek – mówił.

W Zabierzowie w miejscu starych peronów wybudowano nowe, wyższe, co ma ułatwić pasażerom wsiadanie do pociągu. Kładkę zastąpiło przejście podziemne, które pozwala dojść na perony i na drugą stronę torów. Osoby z niepełnosprawnościami będą mogły skorzystać z wind. – Do końca listopada powinny one przejść wszystkie odbiory i cała infrastruktura zostanie udostępniona pasażerom – mówił Piotr Majerczak, członek zarządu PKP Polskich Linii Kolejowych S.A.

W pobliżu stacji modernizowany jest też wiadukt kolejowy, który pozwoli kierowcom sprawnie przejechać pod torami.

Na razie jeden odcinek

Jak zapewniał przedstawiciel PLK, od grudnia, a więc wraz z wprowadzeniem nowego rozkładu jazdy, pociągi między Krzeszowicami a Mydlnikami będą już mogły kursować po dwóch torach. Obecnie czynny jest tylko jeden, co wiąże się z utrudnieniami dla pasażerów.

PLK przyznają jednak, że na razie nie będzie to jeszcze oznaczało realnej poprawy czasu przejazdu do Katowic, ponieważ wciąż trwają prace na pozostałych odcinkach. Postęp pojawi się w przyszłym roku, kiedy również krakowski odcinek będzie już w pełni gotowy.

Kilka miesięcy na formalności

Docelowym efektem prac na całej trasie do Katowic ma być podniesienie maksymalnej prędkości pociągów pasażerskich do 160 km/h i towarowych do 120 km/h. Na to trzeba będzie poczekać jeszcze do 2021 roku – ponieważ pod koniec 2020 roku mają się zakończyć ostatnie roboty między Krzeszowicami i Jaworznem Szczakową, a do tego należy doliczyć jeszcze kilka miesięcy na dopełnienie wszystkich formalnych procedur.

– Czas podróży ulegnie znacznemu skróceniu. Zakładamy, że ten czas nie będzie przekraczał godziny – zapowiadał w poniedziałek Piotr Majerczak.