Łukasz Gibała: Do komunikacji miejskiej należy dokładać, a nie podnosić ceny biletów [Rozmowa]

fot. Krzysztof Kalinowski
– Inflacja teraz wynosi niecałe 18 procent, a Jacek Majchrowski i podległy mu dyrektor Łukasz Franek proponują podwyżkę o prawie 40 procent, więc dwukrotnie więcej niż wskaźnik inflacji – mówi w rozmowie z LoveKraków.pl Łukasz Gibała.

Patryk Salamon, LoveKraków.pl: Urzędnicy proponują, aby bilet miesięczny dla mieszkańca miał kosztować 110 zamiast obecnych 80 złotych. To uzasadniona podwyżka?

Łukasz Gibała, lider klubu „Kraków dla Mieszkańców”: W tej kadencji były już dwie podwyżki cen biletów. Z ostatnią mieliśmy do czynienia 1,5 roku temu, kiedy to Jacek Majchrowski wspólnie z popierającymi go radnymi podnieśli cenę biletu miesięcznego mieszkańca z 69 na 80 złotych, czyli o ok. 20 procent. Teraz słyszymy, że ta cena miałaby wzrosnąć o blisko 40 procent, co moim zdaniem jest samobójczą polityką prezydenta. Komunikacja miejska jest jedynym panaceum na korki, więc powinniśmy robić wszystko, aby to autobusy i tramwaje były najbardziej atrakcyjnym środkiem transportu, a nie podnosić ceny biletów, tym samym zniechęcając część ludzi do przesiadania się z samochodów do MPK.

Blisko 20-procentowa inflacja, wzrost kosztów osobowych oraz zakupu paliwa nie są wystarczającym argumentem?

Inflacja teraz wynosi niecałe 18 procent, a Jacek Majchrowski i podległy mu dyrektor Łukasz Franek proponują podwyżkę o prawie 40 procent, więc dwukrotnie więcej niż wskaźnik inflacji. Po drugie uważam, że komunikację miejską warto dotować z budżetu, bo to się wcześniej czy później zwróci w postaci mniejszych korków.

Za 110 złotych mielibyśmy otrzymać również możliwość podróżowania regionalnymi pociągami.

Bilet za 110 złotych dla tych, którzy chcą korzystać nie tylko z dotychczasowej oferty, ale również pociągów regionalnych, jest jak najbardziej w porządku. Tylko że nie każdy chce przesiąść się na pociąg i uważam, że te osoby powinny dalej jeździć za 80 złotych. Jeśli już mówimy o finansach miasta, to pozwolę sobie zadać retoryczne pytanie. Z jednej strony słyszymy od urzędników, że potrzebują 30 mln złotych, ale z drugiej strony trwają konsultacje społeczne dotyczące budowy tras Zwierzynieckiej i Pychowickiej za trzy miliardy złotych. Gdzie tu jest logika?

Nie łączyłbym tych dwóch rzeczy. Nikt nie wie, czy i kiedy może rozpocząć się budowa tras Zwierzynieckiej i Pychowickiej. Zostańmy tu i teraz: władze miasta powinny zwiększyć dotację do funkcjonowania transportu publicznego?

Zdecydowanie tak, bo zwiększenie dotacji to najlepszy sposób na realizację zrównoważonej polityki transportowej. O wiele lepszy, niż zwiększanie wydatków na inwestycje, zwłaszcza te drogowe.

Zawsze przy takiej okazji pojawia się kontrargument strony prezydenckiej, że musieliby ciąć jakieś wydatki, aby dofinansować transport publiczny. Idąc tym tokiem rozumowania: co należałoby ograniczyć?

Trzeba sobie jasno określić priorytety. Chętnie zamroziłbym niektóre inwestycje, na przykład budowę nowej siedziby Zarządu Zieleni Miejskiej czy adaptację jednego z budynków na Wesołej na potrzeby Krakowskiego Biura Festiwalowego. Jednocześnie wiele inwestycji już realizowanych i bardzo potrzebnych, jak rewitalizacja placu Biskupiego, robi się w naszym mieście w sposób bizantyjski. Tam doszło do kupna za blisko ćwierć miliona złotych ławki, podobna sytuacja miała miejsce na placu Axentowicza, gdzie 11 ławek kosztowało ponad milion złotych. Te ławki nie muszą być z egzotycznych materiałów, a z tańszych elementów. Podobnie wydatki powinno ograniczyć się przy realizacji parku Zakrzówek czy oprotestowanego remontu parku Bednarskiego. Inwestycje mają być funkcjonalne, a nie robione na bogato.

To Pana recepta na przyszłoroczny budżet? Zastępca prezydenta Andrzej Kulig mówi, że w przyszłym roku miasto będzie musiało mocno ograniczyć wydatki, bo sytuacja finansowa miasta nie będzie zbyt ciekawa.

Podzielam tę obawę, bo bardzo boję się przyszłorocznego budżetu. Już w tym roku wydatki miasta mogą być wyższe o miliard złotych, a to dowodzi, że nie ma nad tym odpowiedniej kontroli. Obawiam się, że w przyszłym roku Jacek Majchrowski nie wprowadzi oszczędności, tylko przyjmie zasadę „po mnie choćby i potop” i będziemy mieli do czynienia z gigantycznymi wydatkami, bez oglądania się na wysokość deficytu. Oprócz wstrzymania niektórych inwestycji, minimalizowania wydatków na już trwające zadania, można pomyśleć o całkowitym zrezygnowaniu z niektórych rzeczy. Nie widzę na przykład żadnego uzasadnienia, aby istniała druga miejska telewizja Play Kraków News.

Rada miasta zdecydowała o powołaniu komisji, która ma przyjrzeć się wydatkom spółki Kraków 5020 oraz telewizji Play Kraków News. Raport pokaże, że wszystko robione jest zgodnie z prawem?

Nie wiem, jaki będzie efekt pracy komisji. Nie aspirowałem do bycia członkiem tego gremium, bo uważam, że mamy wystarczająco dużo argumentów, aby podjąć uchwałę o likwidacji spółki. W przestrzeni publicznej krąży już tyle informacji, które mnie bulwersują, że już teraz powinniśmy podjąć tę decyzję. W mojej ocenie, podczas tworzenia nowej miejskiej firmy wprowadzono nas w błąd, bo okazało się, że spółka słynie głównie z prowadzenia kanałów informacyjnych, które stały się tubą propagandową, a nie z zarządzania centrum kongresowym.

Patrząc na wyniki odwiedzin strony playkrakow.com oraz liczbę oglądnięć odcinków, nie można powiedzieć, że telewizja stała się tubą propagandową.

Rzeczywiście wyniki są żenująco niskie. Telewizja stała się tubką propagandową, bo nie dociera do szerokiego grona odbiorców. Ona pełni jeszcze jedną ważną rolę. Pracownicy otrzymują wysokie wynagrodzenia, które nie odpowiadają tym rynkowym, co moim zdaniem może być narzędziem służącym do przejmowania dziennikarzy, którzy mają odwagę krytykować prezydenta.

Rozmowa była przeprowadzana w poniedziałek. We wtorek prezydent Krakowa skierował projekt uchwały z nową stawką za bilet miesięczny [WIĘCEJ TUTAJ]

 

News will be here

Aktualności

Pokaż więcej