„Kod da Vinci” rozszyfrowany. Dan Brown z wizytą w Krakowie

Dan Brown, autor „Kodu Leonarda da Vinci”, jest gościem tegorocznej edycji Festiwalu Conrada. Jeden z najbardziej znanych pisarzy podczas spotkania z dziennikarzami opowiadał o kontrowersjach wokół jego powieści i swojej pierwszej wizycie w Polsce.

Twórczość Dana Browna można oceniać różnie, ale jedno jest pewne – należy do grona najpopularniejszych współczesnych pisarzy. Świadczy o tym to, że nakłady jego powieści rocznie sięgają ponad 200 milionów egzemplarzy. W swoich publikacjach Brown wykorzystuje elementy religii, sztuki, historii i teorii spiskowych.

Co z tym „Kodem da Vinci”?

Powieść „Kod Leonarda da Vinci” w 2003 roku w Polsce sprzedała się w liczbie ponad 200 tys. egzemplarzy. Na całym świecie sprzedano ponad 80 milionów kopii.

Książce, inspirowanej dziełem Michaela Baigenta, Rocharda Leigha i Henriego Lincolna „Święty Graal, święta krew”, Kościół katolicki zarzucał liczne przekłamania, m.in. takie, że Jezus ożenił się z Marią Magdaleną i miał z nią potomstwo oraz to, że Jezus nie uważał się za Boga i nie uznawali go za Boga jego uczniowie.

Jednak przygody Roberta Langdona, znawcy religijnej symboliki z uniwersytetu w Harvardzie, cieszyły się takim zainteresowaniem czytelników, że ich ekranizacja była tylko kwestią czasu. W tytułową rolę w filmie Rona Howarda wcielił się Tom Hanks.

Tuż przed premierą filmu w 2006 roku pojawiały się oświadczenia przedstawicieli Kościoła katolickiego, w których wytykano autorowi fałszerstwa. Publikacji zarzucano liczne błędy historyczne, teologiczne oraz zafałszowanie prawdy. Głos w tej sprawie zabrali m.in. przedstawiciele Kościoła w Meksyku, którzy w specjalnym komunikacie napisali, że „film jeszcze pogorszy sytuację, ponieważ wspomniane przekłamania dotrą do ogromnej liczby ludzi i (…) zostanie wykorzystany przez wrogów Kościoła do wywołania kolejnych oskarżeń i kampanii na tematy, które nie mają nic wspólnego z książką”.

W Polsce zarówno książka, jak i film były głośno komentowane. W 2005 roku polski episkopat również zajął stanowisko w sprawie „światowego bestselleru” i ocenił, że Brown chciał podważyć autorytet Kościoła i osiągnąć zysk. – Okazuje się bowiem, że po wydaniu powyższej pozycji znacznie wzrosła sprzedaż książek pseudo-historycznych o Kościele, pism gnostyckich, literatury feministycznej i dotyczącej bóstw pogańskich. Należy jednak z całą stanowczością stwierdzić, że to nastawione na zysk przedsięwzięcie, posługujące się fałszowaniem prawdy historycznej i teologicznej, jest z etycznego punktu widzenia nie do przyjęcia i domaga się jednoznacznego odrzucenia – napisał wówczas bp Stanisław Wielgus, ówczesny Przewodniczący Rady Naukowej Konferencji Episkopatu Polski.

Błędy z zakresu historii sztuki czy teologii zarzuca Brownowi nie tylko Kościół, ale również krytycy i uczeni. Jednak właśnie te zarzuty przyniosły pisarzowi największy rozgłos.

Wśród innych znanych publikacji Dana Browna, trzeba również wymienić „Inferno” z 2013 roku, „Anioły i Demony” z 2000 roku czy „Zwodniczy punkt” z 2001 roku. 3 października 2017 roku odbyła się premiera książki „Początek”,  będąca kolejną odsłoną przygód Roberta Langdona.

Brown odkrywa Polskę

W tym roku Dan Brown po raz pierwszy odwiedził Polskę. Po Warszawie nadszedł czas na Kraków, gdzie jest gościem tegorocznej edycji Festiwalu Conrada. Podczas spotkania z dziennikarzami podkreślał, że jest zafascynowany Europą i uznał, że trochę wstyd się przyznawać, że dopiero teraz odwiedził nasz kraj.

– Wasz kraj ma długa historię i własną, bogatą tradycję związaną z matematyką czy muzyką. Nie mogę nie wspomnieć o pysznej kuchni. Trochę wstyd mi mówić, że przybyłem tu po raz pierwszy w wieku 53 lat. Chciałbym jeszcze kiedyś wrócić i już na spokojnie odkrywać Polskę – powiedział amerykański pisarz.

Brown miał już trochę czasu, aby zwiedzić stolicę Małopolski i przyznał, że jest naszym miastem zachwycony.

„Kontrowersja nie jest taka zła”

Kiedy zapytaliśmy Browna o to, jak reaguje na opinie, ze jego książki są kontrowersyjne, przyznał, że w słowie tym tak naprawdę nie ma niczego złego.

– Nigdy nie postrzegałem „kontrowersji” jako złego słowa. Uważam, że to silne słowo, ponieważ prowadzi do dialogu. Co więcej, kontrowersja w książkach też taka nie jest. Czasami ludzie nie chcą podjąć wyzwania, jeśli chodzi o nowe pomysły. Cóż, tak właśnie odpowiadam tym, którzy postrzegają moje książki przez pryzmat kontrowersji – zauważa. Zaznaczał, że religia również musi do takiego dialogu prowadzić.

Jednak na ocenę kolejnej powieści chyba będzie trzeba trochę poczekać, bo jak wspomniał, pracuje nad książką non-fiction. Nie wykluczył, że jej akcja mogłaby się toczyć w Krakowie lub Warszawie. Jednak zależy to od tego, jakie jeszcze odwiedzi miejsca wraz ze swoją polską wydawczynią Sonią Dragą. Podczas spotkania nie mogło oczywiście zabraknąć licznych odniesień do religii i nauki oraz wpływu technologii i mediów na współczesny świat.

News will be here